Repozytorium artefaktów jest potrzebne, ale repozytorium artefaktów jest pojęciowym i nie zawsze jest odrębnym narzędziem. Z Jenkinsem powinieneś mieć podpisy MD5 i (jak sądzę) sposób pobierania żądanych plików (usługa sieciowa, prawda?) Ze zdalnego serwera. Oczywiście, jeśli robisz coś prostszego, jak przy użyciu wtyczki do budowania potoków Jenkins, powinien on mieć możliwość płynnego dostępu do właściwych wersji plików.
Alternatywnie, jeśli używasz osobnego narzędzia do rozmieszczania, te lepsze wiążą repozytorium artefaktów.
Bez względu na to, co ludzie ITIL nazywają ostateczną biblioteką mediów/oprogramowania. Ostateczne, ponieważ bity są bezpieczne, zaufane i oficjalne. I biblioteka, w której można je łatwo znaleźć i uzyskać do nich dostęp. Podczas pracy z repozytorium artefaktów należy się upewnić, że jest odpowiednio zabezpieczony. Jest zarchiwizowany. Jest dostępny dla twoich wdrożeń (w tym dla produkcji). Jeśli spojrzysz na Jenkinsa i spełnia twoje kryteria w tych kategoriach, zastanów się, czy jesteś gotowy. Jeśli go brakuje i nie byłbym zaskoczony, gdyby tak było, potrzebujesz albo dedykowanego narzędzia, takiego jak repozytorium Maven, albo czegoś związanego z oprzyrządowaniem wdrażania.
Aby uzyskać więcej informacji na temat tego tematu, istnieje recorded webcast. Slajdy dla tego są na Slideshare.